sobota, 12 października 2019

6. Pamiętnik pełen nut

Jest sobota, co więcej za oknem roztacza się absolutnie niejesienna pogoda; aż się człowiek wyrywa do tego, żeby znaleźć jakiś las, park czy po prostu kawałek drzewa, żeby stanąć koło niego i powdychać odrobinę świeżego powietrza.. Troszkę się rozpędziłem, fantazja mnie poniosła, przecież mieszkam w Krakowie. Niemniej jednak głowa radośnie podryguje w myśl udania się na pole (nawiązanie do wcześniejszego zdania - cóż za moment spójności!), nogi również nie pozostają w bezruchu, dlatego w sukurs przychodzi mi nasza wspaniała maszyna losująca, w której pojawia się następująca kategoria muzyczna:

Piosenka, która sprawia, że masz ochotę potańczyć


Szczerze powiedziawszy, nie był to łatwy wybór, (w sumie jak w większości odcinków). Dylemat polegał na tym, iż jest sporo kawałków, które zrobiły ogromne kariery i pozostały jedynymi hitami danego wykonawcy. Dlatego uznałem, że najlepszym pomysłem będzie docenienie całej twórczości artysty, co nie zmienia faktu, że przedstawiony utwór spełnia wymogi kategorii, w której się znalazł. Został napisany na potrzeby ścieżki dźwiękowej filmu animowanego pt.: "Trolle", wydany w formie singla 6 maja 2016r. szybko zdobył szczyt listy przebojów w ponad 19 krajach, a jego premiera odbyła się osiem dni później podczas 61. Konkursu Piosenki Eurowizji, organizowanego w Sztokholmie. Dzieło zostało napisane, skomponowane i wyprodukowane przez Justina Randalla Timberlake'a - wokalisty, tancerza, aktora oraz producenta muzycznego. Nasz bohater rozpoczął swoją przygodę muzyczną w Klubie Myszki Miki, a później ze znajomymi tam poznanymi założył zespół o nazwie *NSYNC. Co ciekawe boysband pojawił się również w Polsce na czterech koncertach w 1997r. Po siedmiu latach wspólnego grania Justin rozpoczyna pracę nad swoim pierwszym solowym krążkiem, który szybko zapełniają hity zdobywające serca fanów z całego świata. Złośliwi twierdzą, że skrzydła mógł rozwinąć dopiero po zakończeniu związku z niejaką Britney Spears, być może jest w tym ziarnko prawdy, o czym świadczyłaby nagroda Grammy za utwór Cry me a river poświęcony swojej byłej partnerce, a zarazem finalizujący związany z nią rozdział swojego życia. A skoro o laurach już mowa, to Amerykanin jest w posiadaniu sześciu nagród Grammy oraz czterech Emmy. Muzyk nie zamyka się jedynie na swoją branżę - próbował swoich sił w aktorstwie, dubbingu oraz zakładał wraz z przyjaciółmi własną linię odzieżową, a później restaurację o nazwie Southern Hospitality. 

To co wyróżnia propozycje muzyczne Timberlake'a to przede wszystkim niezwykle rytmiczne numery, które są okraszone doskonałą taneczną choreografią - na koncertach artysta porywa swoich widzów swoją kreatywnością, organizacją przestrzeni swojego widowiska, a także dopracowaniem wszelkim detali. Jeśli ktoś chce zobaczyć próbkę możliwości wykonawcy w  największych jego przebojach to zapraszam na występ przygotowany na finał Super Bowl w 2018 roku - absolutna perełka zwieńczona wspomnianą wyżej piosenką. Poniżej pozostawiam odnośnik.


Sam taniec, właściwie tuż po muzyce to jedna z moich nieodwzajemnionych miłości. Pamiętam, jak kilka lat temu na pierwszych zajęciach, gdzie wraz z pozostałymi uczestnikami kursu stawialiśmy dosłownie pierwsze kroki w nowej dyscyplinie, każdy z nas podskórnie wyobrażał sobie, że życie napisze mu scenariusz rodem z amerykańskiego filmu "Zatańcz ze mną". W oczekiwaniu na swoją Jennifer Lopez, odliczaliśmy po cichu dni do turnieju finalizującego nasze wysiłki. Niestety, jak to z reguły bywa, parkiet szybko i bardzo brutalnie zweryfikował nasze marzenia. W trakcie ćwiczenia jednego z najprostszych tańców usłyszałem od partnerki kluczowe, sondujące moje możliwości pytanie: "ale ty słyszysz muzykę?" (...)

Zamknąłem się w sobie, przemyślałem wszystko i doszedłem do wniosku, że osoba, która tak sformułowała swoje wątpliwości dotyczące mojej znajomości rytmicznego pląsania, działała na zasadzie króla Midasa - tylko, że zamiast zamieniać w złoto, zamieniała w drewno. O ile kruszec zawsze można sprzedać, o tyle sami wiecie, co sobie można zrobić z kilku desek. A tak poważnie, dziś już nie boję się stać obok zapałek, bo jestem zajęty. (Ach, gdyby taniec był tak prosty jak gra słów..) Właściwie kluczem do wszystkiego są definicje, jako człowiek operujący słowem wiem o tym doskonale, zatem jeśli taniec definiujemy jako wyrażenie swoich emocji za pomocą własnego ciała w sekwencji dynamicznej - to mogę powiedzieć, że jestem graczem. Natomiast, gdyby spojrzeć na omawiany wyraz z perspektywy rytmicznego poruszania się oraz prowadzenia partnerki w takt zasłyszanej muzyki - wtedy przyjmuję strategię z czasów wywiadówki i przypominam prastarą życiową prawdę, że w życiu nie można mieć wszystkiego naraz.

Nieuchronnie zbliża się czas, kiedy trzeba zacząć podrygiwać, tyle że z odkurzaczem. Jak tylko możecie, to korzystajcie przede wszystkim z pogody, a nastepnie z bloga zostawiając po sobie ślad!

sobota, 5 października 2019

5. Pamiętnik pełen nut

Znów zawitała do nas królowa paradoksu. Na jej widok liście tańczą między nogami mieniąc się tak różnymi barwami od brudnego zielonego poprzez musztardę, rdzę kończąc na zeschniętym brązowym. A z drugiej strony niech pierwszy rzuci kamień ten, kto w trakcie jesiennego popołudnia nie doznał przygnębienia, melancholii czy wręcz wszechogarniającego marazmu. Szczerze mówiąc nie przepadam za zimą, dlatego na poprzedzającą porę roku staram się patrzeć przez ostatnich promyków słońca oraz pozytywnych wspomnień, bo to czas, kiedy na świat przychodzili wielcy ludzie, co mogę udokumentować przynajmniej jednym przykładem.

Dzisiaj muzyczny wehikuł wylosował kategorię, której nie polubią Wasi sąsiedzi, a na pewno nie będzie ona sposobem na załagodzenie sytuacji z konfliktowym współlokatorem. Wyszedłem z założenia, żeby nie szukać najbardziej oczywistych rozwiązań, dlatego wybrałem jeden z hitów zespołu Luxtorpeda o tytule: "Autystyczny", pochodzący z pierwszej płyty tego zespołu, nagrany w 2011 roku.

Piosenka, która powinna być głośno włączona


Rockowy band powstał z inicjatywy Roberta Friedricha - muzyka, autora tekstów, realizatora dźwięku oraz producenta muzycznego. Popularny "Litza" miał bardzo bogatą oraz niezwykle różnorodną przeszłość poczynając od bycia gitarzystą w Acid Drinkers, przez udzielanie się w kapelach m.in.: Flapjack, Creation of Death (był założycielem) oraz Kazik na Żywo. W między czasie pojawiła przerwa trwająca około roku, ze względu na dwukrotną operację serca. Z okazji pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1999r. Friedrich skomponował piosenkę Tato, którą zaśpiewały jego dzieci oraz potomkowie zaprzyjaźnionych muzyków, co później zapoczątkowało znaną prawie wszystkim Arkę Noego. Po swoim nawróceniu, artysta nie boi się mówić o swojej wierze publicznie, czego owocem są dwie książki, które powstały na kanwie rekolekcji współprowadzonych razem z o. Adamem Szustakiem OP. To co charakteryzuję Litzę, to fakt bycia absolutnie kapitalnym gitarzystą; wszelkie zaproponowane numery cechuje rockowy pazur, doskonałe zgranie perkusji wraz gitarami elektrycznymi oraz teksty, które dają do myślenia.

Zagłębiając się w słowa przytoczonego wyżej utworu, zastanawiam się nad tym, jak z biegiem lat człowiek pokrywa się skorupą, wynikającą np.: z wcześniejszych zranień, czy brakiem zainteresowania najbliższych osób. Dopóki jesteśmy w stanie to kontrolować, to jeszcze pół biedy, natomiast bazując na obserwacji siebie i innych dochodzę do wniosku, że przychodzi taki dzień, kiedy próbujemy przegonić wszystkie cerbery strzegące naszego wnętrza chcąc się w jakiś sposób uzewnętrznić i nagle się okazuje, że postawieni strażnicy nie zamierzają kończyć warty, a wywabić ich nie sposób. I tak sobie myślę, że nie każdy współtowarzysz życia będzie miał na tyle siły, żeby próbować się przebić przez ten mur chiński. Wyziera ze mnie jakaś jesienna posępność, w takim razie przypomnę, że jeden z największych poetów rzymskich, żyjący chwilę przed i trochę w naszej erze - Owidiusz napisał, że: "Kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym spadaniem", zatem nie ma się co poddawać, przecież mamy czas.. :)

"Krzyczysz, że chowam się przed tobą i jestem skryty
Lub chcąc być blisko ze mną solidarnie milczysz
Kochając i się złoszcząc znosisz to cierpliwie
Ja też cię bardzo kocham, tylko trochę autystycznie"

Od parunastu dni chodzi za mną temat, który w pewien sposób nie daje mi spokoju. Oczywiście znam odpowiedzi na te wątpliwości, a że nie żyjemy w świecie idealnym, to trudno te obie rzeczywistości połączyć, aczkolwiek tak sobie wyobrażam, puszczając wodze swojej fantazji, co by było, gdyby zetknąć popkulturę z katolicyzmem. Czy te dwa światy potrafiłyby ze sobą współgrać? Pretekstem do tej refleksji stał się obrazek, który mnie poruszył, bo jest absolutnie piękny w swojej prostocie i rzekłbym, że w pewien sposób naturalnie objaśniający świat. Jest on na tyle wymowny, że nie trzeba go komentować.