Jestem pod ogromnym wrażeniem występu naszych koszykarzy, którzy wczoraj pokonali faworyzowaną Rosję 79-74 podczas drugiej rundy Mistrzostw Świata w Chinach! Zawodnicy pokazali niezwykłą wolę walki i charakter, dzięki którym udowodnili, że zasługują aby znaleźć się w gronie ośmiu najlepszych zespołów globu. Nie chciałbym się rozpisywać się o przebiegu tej rywalizacji, bo jedyne co mnie łączy z tą dyscypliną to fakt wykonywania kroków, niemniej jednak historyczny sukces (zwłaszcza nad tym przeciwnikiem!) sprawia, że wczorajszy dzień właściwie lepiej nie mógł się rozpocząć.Niestety, w życiu nie zawsze jest tak kolorowo, o czym świadczy wynik losowania naszej muzycznej maszyny - dziś zajmiemy się następującym tematem:
Piosenka, która przypomina kogoś, o kim chciałbym zapomnieć
Zrobiło się mało przyjemnie, chociaż jak się tak zacząłem zastanawiać, to wcale nie ma dużo takich muzycznych kawałków, co mnie bardzo cieszy. Oczywiście, nie będziemy tu dyskutować o personaliach tylko od razu przejdziemy do sedna:
Ten tajemniczy Dynoro to Litwin, Edvinas Pechovskis, który 25 grudnia skończy 20 lat. Z zawodu jest DJ-em i producentem, a singiel reprezentujący gatunek future house pojawił się 8 czerwca 2018 roku. Jest to remix kawałków "In My Mind” Ivana Gougha i Feenixpawla, który również czerpie z motywu przewodniego „L’amour toujours” Gigi D'Agostino. W Polsce utwór zyskał ogromny sukces (diamentowa płyta) pojawiając się niezwykle często w najbardziej popularnych stacjach radiowych. Co prawda, w muzyce elektronicznej tekst nie odgrywa znaczącej roli i tutaj mamy tego doskonały przykład, ponieważ słowa cały czas się powtarzają. Dlatego stwierdziłem, że zasugeruję się następującym fragmentem: "The dreams we have, the love we share, This is what we're waiting for.." i dotknę tak ulotnej części naszego ziemskiego bytowania jaką są marzenia.
Jest takie powiedzenie: "Powiedz mi o swoich marzeniach, a powiem Ci kim jesteś" (możliwe, że to przed chwilą wymyśliłem, ale dobrze brzmi, to zostawię). Samo opowiadanie o nich bywa dla mnie krępujące i bardzo intymne, natomiast po głębszej analizie dostrzegam w wyżej wymienionej sentencji mądrość, o którą warto walczyć. Na przestrzeni lat łatwo zauważyć jak nam się te pragnienia zmieniają, co z reguły świadczy o naszym dojrzewaniu. Pamiętam, jak jeszcze będąc dzieckiem większość sprowadzała się do posiadania ogromnego bogactwa, luksusowej willi i przede wszystkim najnowocześniejszej wersji sportowego samochodu wyprodukowanego we Włoszech. Chwilę później zostałem zaszczepiony zatrutą strzałą miłości do okrągłego kawałka skóry, gdzie ustawicznie wprowadzanie jej w ruch doprowadzało mnie do stanów wręcz ekstatycznej radości i właściwie nic więcej nie było mi potrzebne do szczęścia. Z perspektywy czasu, najpiękniejszy w tym wszystkim jest moment, w którym zaczynasz budować swój świat już nie w pojedynkę, ale na poważnie, mając drugą osobę u boku, gdzie z jednej strony marzenia czasem trzeba przewartościować ale z drugiej dostajesz skrzydeł bo wiesz, że czując takie wsparcie, łatwiej ruszyć kulę ziemską.
W alternatywnym świecie coachingu to zagadnienie jest poruszane z każdej możliwej strony. Jedni mówią o tym, żeby nie nazywać ich marzeniami tylko planami do zrealizowania, dodając do tego konieczność otoczenia się pozytywną energią, inni będą wspominać o kolejnych stopniach do pokonania nie zapominając o nieśmiertelnym wyjściu ze strefy komfortu. A ja bazując na własnym doświadczeniu mogę powiedzieć, że dla mnie najważniejsza jest odwaga rozumiana w dwóch aspektach. Po pierwsze jako śmiałe wypuszczenie z rąk lejców swojej wyobraźni i uwolnienie pokładów kreatywności poprzez podróż w głąb siebie, a następnie zdefiniowanie tego, o czym tak naprawdę marzy moje serce. Natomiast w drugim wymiarze jako niegasnąca siła do podjęcia tego, czego pragnę. Zdaję sobie sprawę jak to pięknie (mam nadzieję!) wygląda na papierze, ale nawet najprostsze fantazje się nie zrealizują jeżeli nie zostaną nałożone te dwa filtry. (Omijam tutaj jeszcze jeden wyznacznik, czy to, co chciałbym uczynić jest dobre dla innych, albo przynajmniej dla mnie - jest on oczywisty). Zwłaszcza, że im bardziej wartościowe jest to, do czego dążę tym bardziej brutalne będzie zderzenie z rzeczywistością - dlatego tak ważne jest uzbrojenie się w paliwo na drugą drogę - oby do sukcesu!
Chciałbym móc za kilkanaście lat znów napisać taki tekst, żeby rozliczyć się z tymi marzeniami, które teraz chodzą mi po głowie, a wam życzę nie ustawania w realizowaniu swoich największych ale też najskrytszych pragnień.